Przygoda w Andach zakonczona ciut wczesniej niz planowano, wysokosc maksymalna 5800 z hakiem osiagnieta, potem juz tylko ciezki nocleg po szczytem i powrot na poziom morza. Loteria...
Coz to onacza??? tak szczerze - przede wszystkim, to ze mam jeden powod wiecej aby tu wrocic :)
Andy to gory niesamowite, jedyne w swoim rodzaju, kolorowe tak jak z ksiazek dla dzieci.
W najsmielszych marzeniach nie przypuszczalam ze to bedzie tak niepowtarzalna podroz: gory, i przekraczanie swoich granic wlasnie tutaj, w gorach, widoki-niczymi z marsa, czy raju lub rownie nieziemskie, i ludzie-usmiechnieci od rana do wieczora.
cos tam sie nie udalo - wiem. ale nie mam poczucia straconego czasu. wrecz przeciwnie. mam wrazenie ze glowa mi sie dopiero otwiera na nowy swiat, o ktorego istnieniu nie mialam pojecia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
.jpg)
1 komentarz:
Karola, gratuluję osiągniętej wysokości. Brawo:-)))
Prześlij komentarz