
aura - jak przystało na połowę czerwca w Tatrach - pogodowo - pełen przegląd możliwości natury. Udało się lajtowo rozchodzić, bez jakiś większych spektakularnych osiągnięć. ot żeby nogi coś poczuły. Po tym wszystkim pozostał lekki niedosyt, i gdzieś tam marzenia zaczęły po głowie wędrować:na co by tu można wejść. Przed lipcowym wyjazdem jeszcze jeden wypad w Tatry byłby wskazany. Szkoda tylko, że na Słowacji obecnie już strefa euro i koszto każde wejście trochę waży. Ale ... marzenia są. Nawet udało je się ponazywać - więc może da radę je tez zkrystalizować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz