
jestem w chile :) sama nie moge w to uwierzyc...
24 godziny podrozy i dotarlam na miejsce... Nie obylo sie bez przygod - z chilijskim misterstwem rolnictwa na cle. bo kanapki sztuk 2 probowalam podstepem wwiezc:)
Pedro czekal bez kartki na lotnisku i podobno przez szybe juz wczesniej mnie rozpoznal(jak walczylam z celnikami i urzednikami).
Po dotarciu do hotelu, sprawdzilismy sprzet ... padla tylko jedna uwaga: buty moga okazac sie za slabe. tak przynajmniej jego zdaniem. no chyba ze jestem wyjatkowa odporna na zimno -hehehe. Juz tego nie kometowalam.
Jutro rano dolaczy do mnie 2 Czechow :) mila niespodzianka.
W poniedzialek lecimy do Capiopo, nasi przewodnicy Jairo i Fernando wyruszaja juz jutro wieczorem autem.
Tymczasem wyruszam na spacer po Santiago. Jest goraco (34stopnie) ale dosc sucho.
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz