To był wyjątkowy rok - bez dwóch zdań. Jak teraz o tym myślę, to aż mi się nie chce wierzyć, że tyle się wydarzyło. Naprawdę! :-)
Rok się rozpoczął niewinnie, w Szczyrku, był mróz ale aury na narty nie było. Udało się wtedy za to nauczyć Jurka j
nadszedł luty i podróż mojego życia (kolejna!): Chile, Atacama - odnalazłam miejsce, do którego chce koniecznie powrócić! Wróciłam do kraju bogatsza o tysiące wrażeń, wspomnień ... Nie udało się zdobyć góry, ale jak to powiadają "z porażek więcej się uczymy niż z sukcesów". Chilijskie wino, ocean spokojny, Andy ... tego się nie da zapomnieć! Tam trzeba wrócić.
Zima jeszcze się na dobre nie skończyła, a rozpoczęła się moja nowa przygoda - coś czego nawet w najśmielszych myślach nie byłabym w stanie przewidzieć w styczniu 2009
... Półmaraton we Wiązownej dał początek przygodom: biegowej, klubowej (Biegam Bo Lubię), towarzyskiej, sportowej, kolekcjonerskiej ... sama nie wiem czemu jeszcze. Pod koniec lutego półmaraton był ogromnym wysiłkiem i wyzwaniem. a udało się tych półmaratonów zaliczyć 9 ;-) w tym 2 za granicą, a jeden z nich za kołem podbiegunowym :-) W marcu pojawił się pomysł: maraton. szeptany ciuchutko, powodujący dziwne skręcanie w brzuchu. Jak już się pojawił w głowie - przerodził się w
czyny i zapisałam się na maraton w Berlinie. Nie pamiętam dokładnie czemu to zrobiłam :-) potem już pozostało tylko go pobiec:) Wśród biegowych "pierwszych" razów wiosna przyniosła pierwszą sztafetę: Wesołą Stówkę. i cóż - polubiłam sztafety inaczej niż samotność długodystnasowca - jestem jednak zwięrzakiem stadnym :-) ha, co nie zmienia faktu, że dobrze mi robi od czasu do czasu jak sobie sama ze sobą i myślami w głowie pobiegam :-)to był czas kiedy okazało się, iż urlop letni - Góry Niebiańskie - nie wypali, i nie było w mojej głowie pomysłu na inne miejsce: w miare puste, ale górzyste. a jednak! trochę nie wiadomo skąd pojawił się pomysł wyjazdu do Gruzji, na Kaukaz, z Kazbekiem jako celem głównym. Jeszcze przed wyjazdem udało się zaliczyć weekend w ukochanych Tatrach, i zobaczyć jak to jest kiedy słońce nie schodzi z nieba przez całą dobę, i przebiec 1szy raz w życiu 33km. a potem już Gruzja - nie był to wymarzony Tienszan, ale kraj urzekł mnie na swój sposób. a góry - piękne, choć pogoda nie dopisała. A i mój organizm ponownie powiedział: 'nie' wysokości :( taki lajf. Powrót z Gruzji był powrotem do paraliżującej rzeczywistości pod
tytułem: za 2 miesiące maraton! Motywacja i zapał do biegania wyparowały, pogoda nie zachęcala do wysiłku na swieżym powietrzu. Poodpoczywałam chwile z dziećmi nad jeziorem, i gdzieś leń wyparował. nadszedł 1.09 i przemiłe biegowe urodziny na Kabatach - kwiaty, czekoladowy medal, i świadomość, że mam najlepszych przyjaciół na świecie! :-) TAK, TAK :-) bo biegowych urodzinach przyszedl czas na tatrzańskie - w tym roku urodzinowo podwójnie 'szczytowałam' w Tatrach: na Satanie, i Ganku.Pozostało już tylko odliczanie do Berlina. Strach przed nieznanym. Daciągające kontuzje niewiadomo skąd. Weekend w Tatrach pozwolił mi na chwilę o tym wszystkim zapomnieć. a potem ... niezapomniane chwile na 40 km, i widok bramy Brandemburskiej na końcu długiej 2km prostej ... :-) i zostałam Maratonką :-) przebiegłam mój pi
erwszy maraton, ale coby zaskoczyć siebie bardziej :P 2 tygodnie później zaliczyłam drugi. W przerwie pomiędzy Berlinem a Poznaniem znalazło się miejsce na 1sza 'klubową' sztafete Ekidenową, w kobiecym składzie - wyjątkowym pod każdym względem.Wydawałoby się, że jesień nic nie przyniesie wielkiego, że już wszystko w tym roku było ... Niestety :-) Odważyłam się pobiegać po lesie (coś co od miesięcy mi chodziło po głowie, ale bałam się spróbować) - i odkryłam dla siebie silnie kuszące tereny biegowe, tak tak :-) kusing na całego :-) a wszystko w MPK! i mamy poloe grudnia, a nawet drugą połowę.
ostatnie dni tego roku mijają mi już pod hasłem przygotowań do
2009 rok naładował mnie planami i marzeniami na to co przede mną. Wierne, sprawdzone i bliskie osoby miałam koło siebie we wszystkich
ważnych chwilach! a dodatkowo zawarłam kilka dobrze się zapowiadających nowych znajomości. Co by się nie działo, czemu bym sie nie oddawała, wiem, że bez przyjaciół to by się nie udało. Dobrze, że tyle rzeczy możemy robić wspólnie, i że mamy te inne pozostałe, w których się wspieramy. Jedno i drugie ważne.z ważnych rzeczy jeszcze: przy mnie rozbiegały się moje dzieci, brat, co jest dla mnie powodem do dumy.
to jest wyjątkowy rok, z wielu powodów. Tyle się działo, że nie sposób wszystko wymienić!





.jpg)